W Grupie E większość kibiców skupiała się na rywalizacji Francji z Ekwadorem i szans Trójkolorowych na awans do fazy pucharowej. Podopieczni Didiera Deschampsa po dwóch meczach rundy grupowej znajdowali się w arcytrudnej sytuacji. Musieli dziś wygrać by mieć jakiekolwiek nadzieje na zajęcie miejsca premiowanego awansem. Dodatkowo Honduras musiał przegrać ze Szwajcarią. Trudna sytuacja piłkarzy znad Sekwany, ale szansa jest. Posłuchajmy wdzięcznej melodii Marsylianki, która zagrzewała Francuzów do boju:
Francuzi jednak koncentrowali się w pierwszej kolejności na swoim meczu. Deschamps musiał obejść się w decydującym meczu z Ekwadorem bez swojego podstawowego lewego obrońcy Patrice’a Evry. Patrząc na dotychczasowe dokonania Francuza, jego absencja nie powinna być osłabieniem dla drużyny Tricolores. Reinaldo Rueda nie będzie mógł skorzystać z środkowego pomocnika Gruezo. Poza tymi dwoma absencjami wszyscy piłkarze obu ekip są zdolni do gry.
Duże zmiany w reprezentacji Francji. W oczy rzuca się przede wszystkim przemeblowana obrona. Nie ruszony został tylko Debuchy. Poza tym na lewej stronie mamy Lucasa Digne, a na środku zagrają Eliaqium Mangala i Laurent Koscielny. Poza składem zatem zostali Patrice Evra, Raphael Varane i Mamadou Sakho. Idąc dalej drobne zmiany w ustawieniu linii pomocy. Matuidi zostaje cofnięty na pozycję defensywnego pomocnika, a Cabaye i Pogba mają rozgrywać. Patrząc na predyspozycje jednego i drugiego wyglądać to powinno tak, że Cabaye będzie bardziej cofnięty, a Pogba wysuniętym rozgrywającym. Na skrzydłach Valbuena i Griezmann, którzy zmienili jedynie strony, na których grywali we wcześniejszych meczach. Dużo zmian u Trójkolorowych, ale nie ma się co dziwić, Deschamps ryzykuje i szuka piłkarzy, którzy poprawią jakość gry jego zespołu. Ekwador z jedną zmianą, kontuzjowanego Gruezo zastąpi doświadczony Segundo Castillo. Mecz rozpoczął się pod dyktando Francji. Co rzucało się w oczy to pewniejsza gra linii obronnej, zmiennicy spisywali się naprawdę dobrze. Problem pojawiał się przy wyprowadzaniu akcji ofensywnych. Z przodu po prostu brakowało jakości. Nie było zawodnika, który by pociągnął grę, wziął na siebie odpowiedzialność. W 28 minucie kontuzji nabawił się Valbuena, zastąpił go Loic Remy i jak się okazało było to szczęście w nieszczęściu Francji.
Remy okazał się asem w talii Deschampsa. Pisałem o tym piłkarzu przy okazji porażki Francji ze Szwajcarią. Świetnie zaprezentował się piłkarz Newcastle. Grał na skrzydle, ale często schodził do środka i niepokoił obrońców swoimi dryblingami. Nie miał za bardzo z kim grać, bowiem Benzema i Griezmann odstawali poziomem gry, ale Remy ograł Ekwadorczyków sam. Tuż przed przerwą dostał prostopadłe podanie od Pogby, wydawało się że jest nieco za mocne i piłka opuści boisko, jednak Remy dzięki swej szybkości dopadł do piłki ograł obrońcę, i strzałem z ostrego kąta w długi róg zdobył bramkę. Francja wygrała zasłużenie, w końcu na tym Mundialu zagrała solidne spotkanie, nie popełniając większych błędów. Mecz mógł zakończyć się w wyższym wynikiem, jednak żaden z piłkarzy ofensywnych nie dostosował się do formy Loica Remy i bramki z dobrych sytuacji zdobyć nie potrafili Pogba, Griezmann i Valbuena. Ekwador odpowiedział tak naprawdę jedną godną uwagi akcją w końcówce meczu. Dośrodkowanie po ziemi Antonio Valencii zmarnował jednak Montero.
Najlepszym piłkarzem meczu bez dwóch zdań Remy. Prawdziwe wejście smoka zaliczył ten chłopak. Wiele udanych dryblingów, kilka kluczowych podań, piłkarz Newcastle był tym kogo Francja potrzebowała. Brał na siebie ciężar gry, nie bał się ryzyka w grze ofensywnej, imponował kreatywnością i szybkością. Fatalnie zaprezentował się po raz kolejny Benzema. Obrona solidnie, będzie miał ból głowy Deschamps jak dalej to ustawić, oczywiście jeśli Francja awansuje. Jeśli chodzi o Ekwador wyróżnił się bramkarz, ale czy aż tak by wyróżnić go nagrodą dla piłkarza meczu? Moim zdaniem nie. Zagrał dobrze, obronił kilka sytuacji, ale słabo wprowadzał piłkę do gry, był niepewny w grze nogami. Z ogromną niecierpliwością oczekiwali wszyscy we Francji na wynik meczu Honduras – Szwajcaria…
Szwajcarzy już pewni awansu, a Honduranie przed szansą na historyczny sukces. Faworytami na pewno Helweci, którzy fantastycznie prezentują się póki co na Mundialu. Honduras to zaś największa sensacja, zwycięstwo z Francją i pechowa przegrana z Ekwadorem świadczą o tym, że ekipa ta ma jakiś potencjał i ich gra nie jest przypadkowa. Wizytówką Hondurasu są świetne, zabójcze kontrataki. Zobaczymy jaką receptę na to przygotował Ottmar Hitzfeld. Obie drużyny nie miały większych problemów kadrowych. Jedynie Behrami nie wyglądał najlepiej kondycyjnie i to stawiało jego występ pod znakiem zapytania. Honduranie w pełnym składzie.
Luiz Fernando Suarez posłał do boju dokładnie taki sam skład co w zwycięskim meczu z Francją. Na boisko powracają zatem Najar i Palacios. Helweci pomimo awansu w kieszeni grają w pełnym składzie, jedynie wspomniany Behrami został zastąpiony Gelsonem Fernandesem.
Remis! To oznacza, że Honduras awansuje do 1/8 finału, a Francja wraca do domu. Sensacja stała się faktem. Inler chyba nie będzie mile widzianym piłkarzem we Francji w najbliższych latach. To właśnie szwajcarski pomocnik Napoli zaliczył ‘asystę’ przy bramce Bengtsona dla Hondurasu. Pomocnik Helwetów popełnił fatalny błąd, za lekko podawał do Benaglio, a napastnik drużyny z Ameryki Środkowej wykorzystał swoją sytuację. Szwajcarzy nie rzucili się do ataku, grali spokojnie, jakby wiedzieli, że w końcu przyjdzie jedna akcja, po której zdołają wyrównać. W końcu stało się to w 88 minucie, rezerwowy Drmic dograł do Mehmedi’ego, który skierował piłkę do pustej bramki. Sprawiedliwy wynik. Szwajcarzy nie forsowali tempa, Honduras mądrze się bronił i próbował kontratakować. Swoją sytuację właśnie po kontrze zmarnował Costly. Wynik satysfakcjonuje w pełni obie jedenastki.
Najsłabszy na boisku był dziś Inler. Cały mecz grał słabo, nie podawał do przodu, a jeśli już to niecelni, w dodatku sprezentował bramkę rywalom. Zawiódł na pewno Seferović. Ciekawy jestem kto wybiegnie w ataku Szwajcarów w meczu 1/8 finału. Honduras skutecznie w ataku, jak zwykle, obrona również nie najgorsza – zaskakuje ta drużyna!
Szwajcaria z pierwszego miejsca, a Honduras z drugiego. Sensacja stała się faktem, Francja za burtą Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii. Ostatnie miejsce zajmuje Ekwador. Gratulacje dla Hondurasu!
Rywalami Szwajcarii i Hondurasu będą zwycięzcy rywalizacji w Grupie F. Tutaj pewna awansu jest już Argentyna, która gra dziś z Nigerią. W drugim meczu Bośnia i Hercegowina podejmować będzie Iran. Najpierw może o Argentynie. Drużyna, która póki co gra ładnie dla oka. Jednak bądź co bądź jeszcze nie spotkała się z poważnym przeciwnikiem. Sabella zostawia sporo miejsca w środku pola, co przy konfrontacji z drużyną, która dominuje w tej strefie może być niebezpieczne. Mam wątpliwości czy takim rywalem będzie Nigeria. Afrykańczycy mimo grają trójką pomocników w środku nie sprawiają póki co wrażenia dobrze zorganizowanej, zdeterminowanej drużyny. Porażka z Bośnia i remis w słabym stylu z Iranem nie świadczą najlepiej o drużynie Big Bossa. Argentyna po fantastycznym meczu z Bośnią w pierwszej kolejce, męczyła się z Iranem w drugim spotkaniu. Koniec końców jednak zdobyła trzy punkty i jest już pewna awansu. Obaj trenerzy przed ostatnią kolejką mieli do dyspozycji wszystkich piłkarzy.
Sabella zgodził się z moimi spostrzeżeniami i wprowadził do gry od początku spotkania jeszcze jednego środkowego pomocnika, kosztem Higuaina. Myślę, że to dobry ruch. Biorąc pod uwagę i tak ogromną siłę rażenia tej ekipy, wsparcie środka pola może okazać się bezcenne. Tym bardziej, że Argentyna i tak wychodzi bardzo ofensywnie usposobiona – dwójka obrońców, wysunięci ofensywni boczni defensorzy. A Enzo Perez, bo o nim mowa, znany jest ze swych ofensywnych inklinacji, także możemy się spodziewać, że będzie on nie tylko bronił, ale także wspierał ataki swojej drużyny. Ciekawie to wygląda na papierze. Nigeria w porównaniu do meczu z Bośnią z tylko jedną personalną zmianą, na prawym skrzydle Odemwingie został zastąpione Victorem Mosesem.
Faworyci pewnie wygrywają i w cuglach wygrywają również całą grupę z kompletem punktów. Mecz był ciekawy, prowadzony w wysokim tempie. Obie drużyny chciały strzelać dziś bramki. Co by złego nie mówić o Nigerii to dziś chcieli wygrać, mieli swoje sytuacje, ale trafili na wspaniale dysponowanego rywala w postaci Di Marii i spółki. Na uwagę zasługuje przede wszystkim współpraca Aguero z Di Marią. Wzorowo to wyglądało. Napastnik Manchesteru City zaliczył dziś dwie asysty. Di Maria szalał nękając biednych obrońców z Nigerii całym arsenałem różnych zagrań. Od dryblingów wzdłuż linii począwszy, poprzez ścinanie z piłką do środka i na świetnej grze bez piłki kończąc. Argentyna dzięki wprowadzeniu Pereza do środka zdominowała Nigerię w każdej strefie. Albiceleste podejmują jednak spore ryzyko w swojej grze wysoko ustawiając obrońców. To dało Nigerii kilka szans w kontrataku.
Wysokie, równe oceny Argentyńczyków jak najbardziej zasłużone. Drużyna zagrała dobrze, z jednym wyjątkiem – Angel di Maria. Ten chłopak rozegrał rewelacyjne spotkanie, to on a nie Messi, na którego wszyscy liczyli był dziś gwiazdą. Leo jakby w cieniu skupił się dzisiaj bardziej na rozgrywaniu piłki, ale wydaje się, że dzięki temu inni mieli więcej miejsca na boisku. Świetny mecz Pereza, zawsze był pod grą. Nigeryjczycy rozbici szczególnie w obronie. Drużyna Keshi’ego po prostu nie dała rady.
W drugim meczu Grupy F Bośnia i Hercegowina grała z Iranem. Póki co w meczach Bośni mieliśmy mnóstwo emocji i bramek. Porażka z Argentyną nie złamała tej drużyny. W drugim meczu Bośniacy pokazali charakter i wyciągnęli mecz z Nigerią od 0:2 do 3:2. Iran od początku MŚ gra swoje czyli przede wszystkim muruje. Trzeba jednak oddać drużynie Queiroza, że to co robi, robi dobrze. Iran dobrze się broni, jest zorganizowany, a przy tym potrafi jeden czy dwa razy w meczu zagrozić bramce przeciwnika. Warto powiedzieć, że obie ekipy mają szanse na awans. Bośni może wystarczyć remis, Iran musi wygrać. Obie drużyny bez większych problemów kadrowych.
Safet Susic wychodzi dzisiaj ofensywnie, wyraźnym sygnałem jest zdjęcie z boiska defensywnego pomocnika Besica i wprowadzenie w jego miejsce typowego mediapunto, którego grać miał Pjanic. Za jego plecami w pomocy Salihovic i Medunjanin. Zmiana również na lewym skrzydle, wiekowego Misimovica zmienił typowy skrzydłowy Edin Visca. W obronie Susic pozostaje przy ciekawym ofensywnym wariancie z Lulicem na lewej stronie. Queiroz zamienił Masouda na prawej pomocy na Hosro, to zmiana nieco bardziej nastawiona na defensywę. Jest również Ansarifard, który do tej pory był jokerem, a teraz wychodzi w pierwszym składzie kosztem Rezy.
Bezbramkowy remis, ale po naprawdę niezłym meczu. Iran dziś nie tylko się bronił. Naprawdę może się podobać ta drużyna. Jedyna ekipa z Azji, która wyjedzie z Brazylii z podniesionym czołem. Choć to Bośnia prowadziła grę, Iran również stworzył sobie kilka groźnych sytuacji. Bośniacy nie zdołali się przebić przez irański mur, ale remis daje im awans! Piłkarze z Bałkanów często przegrywali piłkę przez środek pola, ale skutecznie rozegranie uniemożliwiali agresywnie grający Irańczycy. Wydaje się, że remis jest sprawiedliwym wynikiem.
Piłkarzem meczu wybrany bramkarza Iranu. Faktycznie zagrał dobre zawody, wybronił wszystko, poza tym był pewny przy dośrodkowaniach i na przedpolu. Słabo wypadli napastnicy Bośni, którzy po prostu nie radzili sobie w gąszczu obrońców rywali. Bardzo podoba mi się Lulic na lewej obronie, piłkarz kompletny. Solidnie w defensywie, błyskotliwie w ofensywie i świetnie kondycyjnie. Wygryzł ze składu Kolasinaca chyba na dobre. Problemem Bośniaków może być kontuzja Bicakcica, jego występ w 1/8 stoi pod znakiem zapytania. Optymizmem jednak napawała dzisiaj gra jego zmiennia Sunjica, który naprawdę świetnie wprowadził się do gry.
Argentyna awansuje z kompletem punktów, Bośnia i Hercegowina przechodzi dalej z drugiego miejsca. Iran kończy na trzecim miejscu – i to wydaje się jest sukces tej reprezentacji. Słaba, bezbarwna Nigeria wyjeżdża z jednym punktem i ostatnim miejscem w grupie.
Kolejny pary 1/8 finału prezentują się następująco:
Argentyna – Honduras
Szwajcaria – Bośnia i Hercegowina
W Grupie G przed ostatnią kolejką nic nie było jeszcze przesądzone. Najwięcej mówiło się o pojedynku niemieckiej myśli szkoleniowej i dwóch niedawnych współpracowników z ławki trenerskiej, czyli Klinsmann kontra Loew. Amerykanie by myśleć o awansie musieli dziś pokonać Niemców. Stany Zjednoczone osłabione brakiem kontuzjowanego Alitodre’a. Loew nie będzie mógł dziś skorzystać z Gintera, ale to żadne osłabienie gdyż piłkarz ten jest tylko rezerwowym.
Niemcy z jedną zmianą w stosunku do poprzedniego meczu. Khedira został zastąpiony przez Schweinsteigera. Klinsmann zamieszał personalnie w całej jedenastce. Beasley został przesunięty na lewą pomoc , jego miejsce na lewej obronie zajął dotychczasowy… prawy obrońca – Johnson. Na prawej obronie zaś zagra Chandler. Jones został cofnięty na defensywnego pomocnika w miejsce Beckermana. Na środku pomocy obok Bradleya zagra Diskerud, piłkarz ciekawy, jeden z bardziej kreatywnych w kadrze USA, typ rozgrywającego. Obiecująco zaczęli Amerykanie! Zdominowali Niemców w pierwszej połowie, byli lepiej zorganizowani. Niestety skuteczność fatalna, Dempsey marnował seryjnie sytuacje bramkowe. Jak mówi powiedzenie, wszyscy grają w piłkę, ale wygrywają Niemcy i tym razem znalazło swe potwierdzenie:
Niemcy zdobyli dwie bramki „z niczego” i było po meczu. Najpierw po rzucie rożnym od krycia uwolnił się Mertesacker i głową pokonał nie najlepiej ustawionego Howarda, a chwilę później rzut karny w niegroźnej sytuacji sprokurował Besler i mieliśmy 2:0. Pod koniec meczu Beasley z rzutu wolnego zdobył honorowego gola dla Stanów Zjednoczonych. Żal piłkarzy Klinsmanna, gdyż naprawdę pokazali kawał dobrej piłki, ale nie można wygrać meczu jeśli nie strzela się bramek. Ten problem dotyczył ekipy USA przez wszystkie trzy mecze Mundialu. Być może gdyby zdrowy był Altidore wyglądało by to lepiej. Dempsey zagrał bardzo słaby turniej, Johansson również nie pokazał nic ciekawego. Amerykanie wracają do domu, a Niemcy grają dalej.
Świetny mecz Schweinsteigera i Kroosa, to ci piłkarze trzymali przy życiu Niemców w tym meczu. Jak zwykle fantastyczny mecz Neuera. Solidnie również Ozil. Mertesacker wyróżniony głównie za bramkę. USA to przede wszystkim fatalna gra środkowych obrońców, których proste błędy zdecydowały o straconych bramkach oraz indolencja strzelecka Dempseya. Na wyróżnienie zasługuje Diskerud, który wniósł sporo ożywienia w rozgrywanie akcji drużyny Klinsmanna. Amerykanie radzili sobie nawet w ataku pozycyjnym, a Diskerud potrafił dobrze rozegrać nawet pod presją Niemców.
W drugim spotkaniu tej grupy Portugalia podejmowała Ghanę. Poznaliśmy do tej pory dwie twarze reprezentacji Portugalii. Męską, waleczną, silną w meczu z Niemcami i kobiecą, uległą, słabą w meczu z USA. Co ujrzymy dziś?
Do broni, do broni, do walki za naszą ojczyznę! Portugalska chwało! śpiewali piłkarze wraz z kibicami. Istotnie Portugalia musi sięgnąć po ciężki kaliber broni, musi wykazać się ambicją i determinacją by marzyć o awansie do dalszej fazy Mundialu, bowiem dziś tylko zwycięstwo daje nadzieję na spełnienie tych marzeń. Ghana jest w tej lepszej sytuacji, że satysfakcjonować ją może także remis. Nie sądzę jednak by piłkarze z Afryki grali zachowawczo, tym bardziej biorąc pod uwagę potencjał ofensywny piłkarzy Appiaha. Do kadry Portugalii wracają dziś Fabio Coentrao oraz Pepe co jest niewątpliwym wzmocnieniem tej drużyny. Grać nie może Hugo Almeida, poza tym Paulo Bento ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Ghana bez problemów kadrowych.
Paulo Bento naprawdę sięgnął po najcięższy kaliber w ataku. Słaba dyspozycja Postigi i Edera, kontuzja Almeidy spowodowały, że na szpicy w meczu Ghaną zagra Cristiano Ronaldo. Jego miejsce na skrzydle zajął Vierinha. Do pierwszej jedenastki wracają Coentrao i Pepe. Appiah stawia na doświadczenie w środku pola, słabego Rabiu zastąpi bowiem Essien. Ponadto na prawej obronie do składu wraca Opare, a za Atsu zagra Jordan Ayew. Imponująco wygląda ofensywna formacja Ghany.
Portugalia odpada z Mundialu! Pierwsza akcja meczu ustawiła całe spotkanie. Opare dośrodkował w pole karne, a zamieszanie pod bramką Rui Patricio wykorzystał Jordan Ayew. Obrońcy Portugalii myślami byli chyba cały czas w szatni. Oczywiście Ronaldo i spółka ruszyli do odrabiania strat, ale nadziali się na kontrę i było 2:0. Podobać się mogła wymienność pozycji w ataku Ghany. Boateng grał fałszywego napastnika, który raz po raz wybiegał zza pleców Gyana i tak też zdobył swoją bramkę. Portugalii zaczęło wpadać dopiero pod koniec pierwszej połowy. Faulowany był przy wyskoku do piłki Bruno Alves, a karnego na bramkę zamienił Joao Moutinho. Trudno powiedzieć dlaczego akurat on podszedł do piłki, gdyż przed meczem do karnych desygnowany był w pierwszej kolejności Ronaldo. Niemniej Moutinho dobrze wykonał jedenastkę i tuż przed przerwą Portugalia zmniejszyła rozmiary porażki. Po przerwie trwał szturm na bramkę Kwarasey’a. W 57minucie Ronaldo po kolejnym dobrym stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu Moutinho wyrównał strzałem głową. Na więcej jednak Portugalii stać już nie było. Swoje sytuacje miał Ronaldo i Vierinha, ale z akcji wpaść nic nie chciało. Remis premiuje awansem Ghanę!
Fantastyczny mecz Joao Moutinho. Zagrał jak za swoich najlepszych czasów w FC Porto. Asysta, bramka, pięć kluczowych podań to jego najważniejsze dokonania w tym meczu. Ronaldo zdobył bramkę, ale… to za mało jak na takiego piłkarza. Cristiano miał jeszcze co najmniej trzy idealne sytuacje z akcji, ale nie potrafił ich wykończyć. Ghana straszyła dziś ofensywnymi wejściami Asamoaha i Opare. Ponadto dobre zawody braci Ayew. Afrykańczycy wytrzymali nawałę Portugalii i grają dalej.
Niemcy awansują z pierwszego miejsca, Ghana z drugiego. Portugalia kończy Mundial z trzema remisami na koncie! To jednak za mało by awansować. Decydujący był słaby mecz z Amerykanami. USA na ostatnim miejscu, choć trzeba oddać piłkarz Klinsmanna, że nie grali źle. Ich problemem podobnie jak Portugalii było wykończenie akcji. Jedna z najmocniejszych grup w moim odczuciu, rywalizacja była zacięta i wyrównana.
Ostatnia grupa i wszystko będzie jasne! Algieria kontra Rosja i Belgia kontra Korea Południowa. Zdecydowanie najłatwiejsze zadanie mieli Belgowie. Korea wygląda na Mistrzostwach bardzo mizernie i trudno było przypuszczać, że będzie w stanie przeciwstawić się ofensywnej sile Belgów. Podrażnionych dodatkowo porażką z Rosją. Obie ekipy bez poważniejszych kontuzji, chociaż Wilmots narzekał na drobne urazy Vertoghena i Januzaja.
Oba zespoły przystąpiły do meczu w identycznych zestawieniach jak grały w drugiej kolejce spotkań. Dla mnie zaskoczeniem jest obecność w składzie Fellaini’ego. Mimo wszystko spodziewałem się Dembele, gdyż Korea to nie jest zbyt wymagający przeciwnik i ofesywne wejścia Dembele mogły by okazać się bardziej przydatne niż siła fizyczna Marouane’a. Cóż zobaczymy.
Teksańska masakra piłą łańcuchową, jak to określił FM po meczu. Inaczej tego nazwać nie można. Popatrzcie na liczę sytuacji 100% po stronie Belgii! Skończyło się tylko na 6:2… Ten wynik wcale jednak nie był taki oczywisty. Belgowie szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą Korea zdołała wyrównać! Trzeba jednak powiedzieć, że bramki te są tylko i wyłącznie zasługą indywidualnych umiejętności Park Chu-Younga i Son Heung-Mina. Zespołowo Korea wyglądała bardzo słabo. Wilmots szybko zdecydował się na zmiany. Zszedł Fellaini i Mertens, a na boisku pojawili się Dembele i Mirallas. Belgowie cisnęli Koreańczyków niemiłosiernie. W końcu stało się to co stać się musiało. Od 70 minuty worek z bramkami rozwiązał się. Kropką nad i było zdjęcie z boiska słabego Hazarda i pojawienie się Nacera Chadli, który dokończył dzieła zniszczenia i w dwie minuty zrobił więcej niż Hazard w siedemdziesiąt. Korea jako zespół to straszna mizeria, szkoda słów. Siła ofensywna Belgów jest ogromna, zwycięstwo oczywiście jak najbardziej zasłużone.
Co do ocen Koreańczyków to jedynie wspomniani Park i Son zagrali przywoicie i dzięki swoim indywidualnym umiejętnościom zdobyli po bramce i zapracowali na lepsze oceny. Reszta to dno. Belgowie oczywiście wspaniałe oceny w większości. Na uwagę na pewno zasługuje Lukaku, który brylował w ataku, świetnie De Bruyne, który zaliczył trzy asysty, a w obronie rządził Kompany. Belgia dominowała w każdym aspekcie gry, ale miażdżącą przewagę Czerwone Diabły miały w powietrzu. Wygrane blisko 80% główek, zagrożenie po każdym rzucie rożnym i niemal każdym dośrodkowaniu. Belgowie najwyraźniej otrząsnęli się po porażce z Rosją i do fazy pucharowej wchodzą z mocnym przytupem!
Ostatnim meczem fazy grupowej MŚ było spotkanie Rosji z Algierią. Trudno wskazać faworyta, choć oczywiście wielu powie, że Sborna to bardziej klasowy zespół. Patrząc na ten Mundial ciężko to jednoznacznie potwierdzić. Rosja gra dziwnie. W pierwszym meczu zagrała słabo z bardzo słabą Koreą. Niepokonanie Korei traktować należy w kategoriach porażki, w świetle tego co ta reprezentacja sobą reprezentowała w Brazylii. W drugim meczu niespodziewanie Sborna pokonała Belgów. Algieria zaś po druzgocącej porażce właśnie z Belgiami, rozniosła chwilę później Koreę 4:0. Oba zespoły były osłabione brakiem jednego zawodnika. W drużynie Capello grać nie może w wyniku kontuzji Denisov. Halihodzić nie może korzystać póki co z powracającego do zdrowia Mostefy.
Capello posłał do boju dokładnie ten sam skład, który wygrał mecz z Belgią. Jak widać włoski szkoleniowiec kieruje się zasadą nie zmieniania zwycięskiego składu. Algieria z drobną korektą personalną w stosunku do spotkania z Koreą. Medjani został cofnięty na środek obrony w miejscu Bougherry, który narzekał na drobny uraz, a miejsce Medjani'ego w pomocy zajął Lacen. Ostatni mecz rundy grupowej i poznamy komplet drużyn, które awansowały do 1/8 finału!
Pustynne lisy miażdżą Rosję! Kolejne świetne widowisko zgotowali kibicom zawodnicy z Afryki Północnej. Absolutnie zasłużone zwycięstwo. Rosja zagrała tak jak z Koreą, czyli fatalnie, wolno i bez pomysłu. Mecz z Belgami jak się okazuje był więc tylko „wypadkiem przy pracy”. Algieria zaś potwierdza dobrą dyspozycję i awansuje dalej. Strzelanie rozpoczął kapitalny na tym Mundialu Slimani. Z boku boiska dośrodkowywał Feghouli, Slimani świetnie wygrał pozycję i głową, pewnie umieścił piłkę w siatce. Algierczycy spokojnie kontrolowali spotkanie. Drugi cios zadał Halliche, wykorzystując kolejne dobre dośrodkowanie Feghouli’ego, tym razem z rzutu rożnego. Sborną dobił w końcówce meczu po kontrataku Lacen i porażka Rosjan stała się faktem.
Genialny mecz rozegrał Sofiane Feghouli. Grał na prawym skrzydle, ale wyglądał jak boczny wysunięty rozgrywający. Brał udział w większości ofensywnych akcji swojego zespołu, mądrze rozdzielał piłki, jak było trzeba to zwalniał grę, a jak trzeba było przyspieszyć to też to robił. Kilka udanych drylingów, dobre dośrodkowania i dwie asysty. Po raz kolejny świetny mecz Slimani’ego. Kawał dobrego napastnika, świetnie w powietrzu, przestawiał Rosjan jak chciał. Tak naprawdę o każdym można powiedzieć kilka dobrych słów, Algieria zagrała świetne zawody, nie popełniła żadnych błędów. Szczwane pustynne lisy bez problemów ograły Rosję. Cóż można powiedzieć o Rosjanach, słabo, bezpłciowo, nie wiem za co Capello pobiera tak wielkie pieniądze. Sborna wypadła na Mundialu bardzo blado i zasłużenie kończy rywalizację na trzecim miejscu.
Belgia i Algieria po sześć punktów na koncie. Belgia dzięki zwycięstwu w bezpośrednim meczu wychodzi z pierwszego miejsca. Popatrzcie na stosunek bramek Algierii. Po pierwszym meczu mieli -3 bramki, a rywalizację grupową kończą na +4. Imponujące. Na Rosję i Koreę szkoda słów. W 1/8 finału Belgowie zagrają z Ghaną, a Algieria z Niemcami.
Mamy więc komplet zespołów rywalizujących w 1/8 finału:
Brazylia – Chile
Hiszpania – Meksyk
Kolumbia – Urugwaj
Anglia – Wybrzeże Kości Słoniowej
Szwajcaria – Bośnia i Hercegowina
Argentyna – Honduras
Niemcy – Algieria
Belgia - Ghana
Na pierwszy rzut oka najlepiej trafiła Argentyna. Przy całym szacunku do Hondurasu trudno oczekiwać by wyeliminował Argentynę, chociaż ten Mundial widział już nie takie cuda… Pozostałe mecze wyglądają na wyrównane. Tak, mecz Niemcy – Algieria również uważam za wyrównany, gdyż Afrykańczycy prezentują się naprawdę obiecująco i nasi zachodni sąsiedzi będą mieli trudną przeprawę.
LIGA TYPERÓW
Tak jak zapowiadałem mamy spore przetasowania w tabeli. Przede wszystkim chcę pogratulować Eleksowi, który zgarnął 17 punktów! i zrównał się w tabeli z liderującym adriankiem. Wyróżnić należy także użytkownika Yrkomm16, który zdobył 15 punktów i również przesunął się mocno w górę tabeli nie tracąc kontaktu z czołówką. Poziom trzyma dotychczasowy lider adrianek, ale z pewnością czuje już oddech rywali na plecach!
Na typy 1/8 finału czekam z nicierpliwością już teraz, a deadline ustalmy na wtorek 23:59. Oczywiście jeśli prześlecie wcześniej odcinek również będzie wcześniej natychmiast po tym jak otrzymam typy. Listę meczów możecie skopiować z tekstu powyżej, ale prześlę ją również mailem tak jak ostatnio. Powodzenia!
Pytanko techniczne: Rozumiem, że teraz obstawiamy wyłącznie czyjąś wygraną? Jeśli więc uznam, że Brazylia wygra 1:0 z Chile, to trafię,gdy wygrają w regulaminowych 90 minutach, ale też trafię, gdy po wyniku 0:0 wygrają w karnych?
Wybacz, teraz wróciłem do miejsca, w którym o tym pisałeś. Mój błąd - wszystko się zgadza. Dzięki za wyjaśnienie!
No teraz będzie naprawdę ciekawie :)