Narada u doradców przerwana nagłą awarią prądu nie przynosi jednoznacznych wskazówek. Z jednej strony pozytywne opinie o testowanych zawodnikach, z drugiej kompletny brak gotówki i tym samym szans na zaproponowanie choćby najskromniejszych kontraktów.
Postanawiam nie robić nic, czyli wykorzystać do maksimum upływające okresy testów, ale oprzeć się na aktualnej kadrze i spróbować przetrwać, tym bardziej, że wyniki są obiecujące, a w raportach skautów co chwilę pojawiają się nowe nazwiska, które przynajmniej na kilka tygodni pomogą nam załatać dziury. Nie spodziewam się, że nowy sezon będzie łatwiejszy, ale zejdzie nam z budżetu kilku przepłaconych wycieruchów i w kilka zimowych miesięcy powinniśmy uporać się ze skompletowaniem nowego składu.
Idąc w ślad za tym rozumowaniem ściągam na czterotygodniowe testy kolejnych środkowych obrońców: 24-letniego Carla Manssona oraz 32-letniego Marco Belo da Silva.
Z Kvarnby znowu gramy eksperymentalnie w obronie, a sam mecz powinien zostać szybko zapomniany. Męczymy się okropnie i zwycięstwo osiągamy głównie dzięki temu, że goście grają jeszcze gorzej od nas. Niestety nasi główni rywale w walce o utrzymanie również wygrywają swoje mecze i nasz status quo się nie zmienia. Tylko Asarums przegrywa swój kolejny mecz stając się powoli czerwoną latarnią ligi.
Niestety przed nami wyrasta przeszkoda nie do przejścia. Wyjazdowy mecz z Holviken. Lider pewnie zmierzający po awans do 3 ligi norweskiej wyrasta ponad nasz poziom. Po przejrzeniu tej drużyny nie mam złudzeń. Minimalna porażka w tym meczu to szczyt marzeń.
Wymyślam pewien cwany plan taktyczny polegający na przetrzymywaniu piłki jak najdalej od własnej bramki i łamaniu kości rywalom, ale nie wiem czy sędzia na tym poziomie nie będzie wkurzony, a gospodarze pozwolą sobie zabrać piłkę.
Do drużyny dołącza kolejny tester, tym razem 34-letni Asrim Arifi, ale w międzyczasie kończą się testy Muharemovica i Hoanga. Na ławce siada w końcu wracający po kontuzji Alaj i mam nadzieję, że szybko wróci do formy. Gdybym tylko mógł z takim składem popracować nieco dłużej, może dałoby się powalczyć o coś więcej.
Tymczasem jednak katastrofalna sytuacja finansowa nie pozwala nawet marzyć o jakichś nowych kontraktach, a dochody z transferów obniżono nam już do 10%.
Gospodarze wychodzą na boisko 4-1-2-2-1 czym kompletnie mnie zaskakują. Muszę szybko zawęzić pole gry, szczególnie na naszej połowie. O dziwo jednak nasz plan się sprawdza. Odcinamy rywali od podań i po 30 minutach gry mamy 60% posiadania piłki! Kiedy w 33 minucie Persson pakuje piłkę do siatki z rzutu wolnego przecieram oczy ze zdumienia. Czyżby wszyscy w tej lidze byli słabsi niż sądziłem? Nie odpuszczam jednak, ani agresywnego odbioru piłki w drugiej linii, ani ostrożnego krycia na dystans w obronie.
Kto wie jak zakończyłby się ten mecz gdyby nie jedna długa piłka i nasz błąd w ustawieniu obrony. Holviken wyrównuje a reszta meczu to festiwal fauli i kartek. Obie drużyny kończą mecz w dziesiątkę. My, bo kontuzji doznaje Legiec i nie mogę już nikogo wprowadzić, oni, bo w 83 minucie Akerman dostaje drugą żółtą kartkę.
Na dole jednak bez zmian. Asarums i Limhamn przegrywają, ale niespodziewanie Vimmerby zgarnia 3 punkty sprzed nosa Kvarnby i nadal tkwimy w strefie spadkowej.
Niestety mnożą się kontuzje. Legiec zerwał ścięgno i na boisko wyjdzie najwcześniej za 3 miesiące, a Bekkaoui stłukł głowę i dwa tygodnie będziemy musieli radzić sobie bez niego.
Na pięć meczów przed końcem sezonu wszystko jednak nadal w naszych rękach. Cztery najbliższe mecze wyjaśnią wszystko, tym bardziej, że wśród naszych rywali będą walczący z nami o ligowy byt Asarums i Limhamn. Oba te mecze gramy u siebie i dwa zwycięstwa powinny nam zapewnić co najmniej udział w barażach o utrzymanie, a to już byłby promyk nadziei.
Nie przegraliśmy już 6 kolejnych meczów, co dowodzi słabości ligi, ale także beznadziejnych umiejętności naszego poprzednika na stołu menedżerskim. Dobrze wygląda też już znajomość naszej taktyki. Gdybyśmy mieli bardziej ustabilizowany skład, mógłbym spokojniej patrzeć w przyszłość.
Mecz z Asarums (4-5-1) jest łatwy do przewidzenia, tym bardziej, że na boisko wychodzimy nieco bardziej ofensywnie ustawieni KMICICEM, który ma w założeniu zwielokrotnić ilość naszych szans pod bramką rywali, kosztem nieco wolniejszej i bardziej cierpliwej gry piłką.
Dość szybko pozbyłbym się emocji w tym spotkaniu, gdyby nie to, że nasza siła ofensywna jest marniutka. Dobrze, że ten mecz wygrywamy, dobrze, że nie pozwalamy rywalom oddać choćby jednego groźnego strzału, ale i tak jestem zawiedziony, bo postępów w samej grze nie widać.
Cóż. Limhamn nie zamierza składać broni i bardzo pewnie wygrywa znów na wyjeździe, podobnie jak Vimmerby, co sprawia, że moje założenia o zapewnieniu sobie bytu ligowego w najbliższych meczach, legły w gruzach. Na 12 punktów (maksymalna możliwa zdobycz) przed końcem sezonu nadal mamy strefę spadkową o punkt za nami, choć z drugiej strony od bezpiecznego 10 miejsca w tabeli dzieli nas także niewiele. Będą nerwy.
Dziwnie się czuję. Oto sezon ligowy ma się ku końcowi, a tutaj z Nyon doszły mnie słuchy o losowaniu fazy grupowej europejskich pucharów, czyli… sezon w pełni. No tak. Ledwo sierpień się skończył.
Jak informuje nasz księgowy z końcem listopada wygasają kontrakty pokaźnej liczbie zdrowo zarabiających tubylców. Nie zamierzam ich przedłużać. Niech wygasną i uzdrowią w końcu chorą sytuację, w której płacimy górami złota, których nie mamy.
Mecz z szóstym w tabeli Ljungby miał być ostatnim z udziałem Westerlunda, Svenssona i Manssona. Szczególnie Westerlund mi się spodobał, ale nie miałem nawet na ćwierć jego oczekiwań, a jak się nie ma na omastę, to się za kartoflem człowiek nie rozgląda.
Ljungby jest nie tylko drużyną tajemniczą, ale także nieodgadnioną, bo niemal w każdym meczu grają innym ustawieniem. Trudno coś przewidzieć, ale Babinicz do tej pory nie zawodzi, więc…
Sam mecz mógł się nawet podobać, ale tylko najbardziej ortodoksyjnym sektorom kibiców obu drużyn.
Dobrze, że przynajmniej nasi rywale zgodnie gubią swoje punkty, wobec czego ten punkcik ugrany z Ljungby nabiera znaczenia. Nadrabiamy kolejny centymetr strat. W perspektywie meczu przed własną publicznością z Limhamn, oznacza to, że będzie to dla nich mecz o 200 punktów!!! Dla nas niewiele mniej. Sprawa jest prosta: jeżeli wygramy, będziemy liczyć przynajmniej na baraże o utrzymanie, więc zostaniemy na placu boju. W razie porażki, spadniemy znów w objęcia niebytu i w dwóch ostatnich meczach sezonu będziemy bili się o wszystko. Remis nie urządza nikogo, choć nam daje więcej szans.
O dziwo działa sposób na ponowne propozycje testów. Mansson i Hoang pojawiają się ponownie na 4-tygodniowych treningach. To samo rozwiązanie stosuję w przypadku Muharemovica i Westerlunda. Oby się udało.
Tymczasem na mecz z Limhamn przygotowuję specjalny zestaw startowy pod nazwą kołowrót. Najpierw ofensywnie i agresywnie, potem przyczajony smok, znowu agresywnie i znowu przyczajony… czemu to ma służyć? Rozłożeniu środka pola, bo tam upatruję klucza do ich skutecznej gry. Kiedy pozwala im się cierpliwe i pomału wchodzić w mecz, potrafią zrobić coś z niczego. Kiedy się szarpie, nęka i zmienia, cóż… tak naprawdę nie wiem co wtedy, ale kto nie próbuje…
W pierwszej połowie meczu z Limhamn (4-2-3-1DP Szeroka) mam pewne obawy czy przyjęty plan na ten mecz się sprawdzi. Walka jest wyrównana (tego się spodziewałem), ale toczy się głównie w środku boiska. Obu stronom brakuje klarownych sytuacji. Co gorsza Limhamn czekając (tak jak my) na błąd rywali, zachowuje się bardziej konsekwentnie. My wciąż szarpiemy, oni rozgrywają cierpliwie. W drugiej połowie popełniam błąd w rozmowach motywacyjnych wyrażając niezadowolenie z mojej ekipy. Wszyscy niemal są zdezorientowani.
Pomaga nam szczęście. W 50 minucie niezawodny Joakim Persson (co my bez niego zrobimy?) dośrodkowuje z rzutu wolnego, a Alaj (miałem nosa do niego!) piękną główką całkowicie myli bramkarza. 1:0. Potem jednak schody. Limhamn przyciska nieznacznie i przez kolejne dwadzieścia minut próbują to jedną, to drugą stroną. Na szczęście są słabi, a my czujni. Na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem rozstrzygamy losy tego pojedynku. Najpierw Kaj Andersson przechwytuje niedokładne podanie od bramkarza (a raczej niedokładne przyjęcie przez obrońcę) i w nie myli się w sytuacji sam na sam. Goście nie mają już wyboru. Ewidentnie przesuwają defensywnych pomocników i bocznych obrońców do ataku. Dwie minuty później jest już po meczu. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym po naszym dośrodkowaniu, piłka krążąca jak kula bilardowa trafia przypadkowo do Manssona, który z najbliższej możliwej odległości trafia do siatki. 3:0 i oddycham z ulgą.
Przegrywa Asarums pieczętując swój los, ale wygrywa Vimmerby utrzymując nad nami przewagę. Na szczęście porażka Nosaby spycha ich za nasze plecy i po raz pierwszy siedzimy na bezpiecznym 11, miejscu w tabeli.
Ta liga wygląda na jakąś tajemniczą sektę. Poziom jest marniutki i w zasadzie na poziomie taktyki potrafię przeciwdziałać większości poczynań rywali, bo brakuje w składach zawodników wybijających się ponad ten poziom. Tym niemniej wyniki potrafią naprawdę zaskakiwać. Liderzy przegrywają z outsiderami, a niedawni spadkowicze pną się w górę.
Musimy być uważni w przyszłym sezonie, bo jakkolwiek liga wydaje się być łatwa, walka w czubie tabeli jest bezpardonowa i krwawa, a jak widać punkty można stracić w zasadzie z każdym. Brak wyraźnych faworytów, a poziom wszystkich drużyn jest bardzo zbliżony.
Muharemovic i Westerlund pojawiają się na ponownych testach w samą porę. Akurat na przedostatni mecz sezonu. U siebie z piątym w tabeli Hassleholms. Wypadałoby to wygrać, ale przede wszystkim będę obserwował jak sobie poradzą Nosaby z Prespa Birlik oraz Limhamn na wyjeździe z Ljungby. Ważą się losy sezonu, ale jeżeli fortuna nam sprzyja, już dziś możemy odetchnąć z ulgą. Nic innego mnie póki co nie interesuje.
Niestety Hassleholms (4-4-1-1) okazuje się bardzo dobrze poukładanym zespołem i pomimo wielu starań nie udaje nam się sforsować ich drugiej linii. Co gorsza już w 19 minucie tracimy bramkę, a przez resztę spotkania bijemy głową w mur. Nie udaje się ani szerszym, ani węższym wariantem. Nie ma kto pociągnąć gry, ani zaskoczyć dobrym podaniem. Fortuny dziś starcza tylko na szczęśliwy remis i tylko dzięki błędowi bramkarza gości w końcówce spotkania. Kaj ratuje nam punkt, ale jestem rozczarowany.
Porażki Limhamn i Asarums ostatecznie spychają ich w niebyt przyszłego sezonu. Przegrywa także Vimmerby, ale wygrywa Nosaby wyprzedzając nas w tabeli. Na szczęście do obu tych drużyn tracimy tylko punkt, a w ostatnim meczu sezonu Vimmerby i Nosaby spotkają się w bezpośrednim meczu. Jeżeli nie chcemy grać w barażach o utrzymanie, wystarczy wygrać ostatni mecz sezonu i nie patrzeć na rywali. Zwycięstwo da nam przynajmniej 11 miejsce, a w przypadku remisu rywali, możemy wskoczyć nawet na 10 pozycję. Sprawa jest jasna. Awans do trzeciej ligi zapewnia sobie Hollviken.
Niestety mam dwie złe wiadomości. Kontuzji doznał Persson i nie zagra w ostatnim meczu sezonu, a naszym wyjazdowym rywalem będzie trzeci w tabeli Lindsdal, który na własnym stadionie w tym roku przegrał tylko dwukrotnie, a trzy razy zremisował. Pozostałe 7 meczów przed własną publicznością wygrali bez trudu. Będzie ciężko. Zaczynam liczyć na remis i na to, że Nosaby przegra z Vimmerby, a mając gorszy stosunek bramek pozwoli się minąć w tabeli. Jedno wszak wiem z pewnością - przegrać nam nie wolno!
Mecz z Lindsdal (4-4-2) rozpoczynamy od świetnych ataków skrzydłami. Gospodarze nie są przygotowani na tak szeroką grę i co rusz Annor i Rexhepi przedzierają się w pole karne rywali. Efekt osiągamy po 20 minutach gry. W 22 minucie Annor dostaje dobrą piłkę w zamieszaniu na przedpolu i wyprowadza nas na prowadzenie po okresie naprawdę dobrej gry. Zanim Lindsdal zbiera siły uderzamy po raz drugi. Tym razem Westerlund zagrywa długa piłkę do Olofssona, który wychodzi sam na sam z bramkarzem i… podwyższa na 2:0!!! W tym momencie Vimmerby remisuje wciąż z Nosaby, więc mijamy obie drużyny w taneli i wskakujemy na 10 pozycję!
A potem wszyscy wsiadamy na huśtawkę, która trwa już do końca spotkania. Vimmerby szybko strzela dwie bramki, a Lindsdal naciska nas coraz mocniej i w końcu pękamy. Jeszcze przed przerwą udaje im się doprowadzić do wyrównania. Robi się nieciekawie. Na druga połowę wychodzimy skoncentrowani i czujni, ale żadnej z drużyn nie udaje się skonstruować nic ciekawego. Dopiero końcówka jest emocjonująca. W 77 minucie wykorzystujemy rzut karny i znów prowadzimy, ale kiedy w 85 minucie po błędzie Johanssona (chyba nieudane to wypożyczenie?) gospodarze znów wyrównują, tracę cierpliwość. Nie chcę do ostatnich sekund drżeć o wynik dając silnikowi FM sposobność do wbicia mi pogrążającej mnie bramki w 92 minucie. Przesuwam skrzydła wyżej, daję zagrania na obieg i zachęcam wszystkich do ataku. Wykończone Lindsdal nie ma już ochoty na nic. Starają się dotrwać do końca, więc bez pardonu zmieniam mentalność na szarżę.
W 89 minucie Bonnemark z dwóch metrów strzela główką do siatki gospodarzy. Przechodzimy na JASNĄ GÓRĘ i po kilku minutach unosimy ręce w geście zwycięstwa. W doskonałym stylu (choć o włos zaledwie) utrzymujemy się w lidze!
Zarząd oferuje nam nowy roczny kontrakt menedżerski, który podpisuję bez wahania, zapewniając sobie kilka euro podwyżki oraz solidne premie. Szkoda, że większość naszych zawodników nie będzie nam towarzyszyć w przyszłym sezonie.
Licząc już tygodnie do kończących się kontraktów oraz kasy wyciekającej z klubu skłaniam zarząd do kolejnych poszukiwań klubu patronackiego. Kalmar jest zbyt słaby, a płaci niezbyt wiele. Gdyby tak udało się zainteresować nami Malmoe lub IFK?
Po odejściu testowanych zawodników jestem bezwzględnie zadowolony tylko z Westerlunda, więc ostatnie grosze, które zarząd pozwala mi wydać przeznaczam na negocjacje z Marcusem. 26-letni lewy obrońca po długich negocjacjach decyduje się na roczny kontrakt wart 6 tysięcy euro.
Rozpoczęcie przygotowań do nowego sezonu ustalam na połowę lutego, dając sobie sporo czasu na skompletowanie drużyny od nowa, ale też i kilka tygodni na zgranie i przygotowanie do sezonu.
15 października 2014 roku Djurgarden (piąty klub szwedzkiej ekstraklasy) zostaje naszym klubem patronackim!!!! Prócz dostępu do dużo lepszych zawodników otrzymamy także 19 tysięcy euro rocznie, a więc dwa razy tyle ile dawał nam Kalmar. To naprawdę wielkie wydarzenie. Mam nadzieję, że załatamy wszystkie nasze dziury solidnymi juniorami.
Tymczasem jednak muszę pozbyć się jak najszybciej ciężarów, czyli zawodników, którzy prócz pobierania pensji kompletnie nie nadają się do mojej koncepcji gry. Na liście znaleźli się: Kaj Andersson, Ted Helmesjo, Vladimir Pasarikovski, Artan Muli, Joakim Bing. Tym samym biorąc pod uwagę, że niebawem wygasają kontrakty Armadta, Orzii, Annora, Adjirackora i Gustava Anderssona oraz to, że Burstrom, Wikner oraz Valtersson nadawali się jedynie do podawania piłek, a Kovacevic, Biberic i Olofsson to co najwyżej rezerwowi, nasza obsada pozycji na sezon 2015 wygląda tak:
Spokój mamy tylko na pozycji środkowego pomocnika, gdzie mamy zarówno dobrych zawodników pierwszego składu, jak i kilku zmienników. Na pozostałych pozycjach, albo mamy wakaty, albo szukamy wartościowych zmienników. Nietrudno policzyć, że brakuje nam co najmniej 12 zawodników! Sądzę, że skoro Westerlund potrafi grać za 6 tysięcy za sezon, to znalezienie 12 nowych zawodników w ramach kwoty 70 tysięcy rocznie (więc średnio 6 tysięcy na zawodnika) nie powinno być trudne. Razem z obecną kadrą (tych co zostają) mielibyśmy budżet na poziomie 170 tysięcy rocznie, więc o 40 tysięcy mniej niż obecnie. Dałoby się to jakoś zbilansować.
Coś niesamowitego. 26 października nowy sponsor wrzuca nam 125 tysięcy euro za roczny kontrakt i jesteśmy uratowani!!!
Nosaby przegrywa baraże o utrzymanie i podobnie jak Asarums pozbywa się swojego menedżera. Tymczasem wciskanie co kilka dni moich „orłów” komu się da przynosi efekty. Helmesjo i Pasarikovski przyciągnęli uwagę innych kubów.
Za Helmesjo Hogaborg daje 2.8 tysiąca euro, a Nike za Pasarikovskiego 2.4 tys., co przyjmuję za akt rozrzutności. Niestety Muli, Bing i Kaj Andersson nawet za darmo nie wzbudzają ciekawości, więc albo sami sobie znajdą nowe kluby, albo rozwiążę umowy. Inaczej przedstawia się sytuacja naszej ofensywy transferowej. Nie czekając na kolejne wydarzenia wysyłam zaproszenia na testy, które płyną szeroką rzeką. W zasadzie zaproszenia wysyłam do wszystkich wyszukanych zawodników, którzy spełniali dwa warunki: nie byli środkowymi pomocnikami i byli dostępni za darmo. Bardzo szybko w klubie robi się gwarno, lecz pomimo tego, że pojawia się z marszu trzynastu zawodników nie zamierzam obniżać poprzeczki i będę kontraktować tylko tych, którzy rzeczywiście sprawiają wrażenie solidnych wzmocnień.
Pierwszego grudnia wreszcie oddycham z ulgą. Odchodzi czterech piłkarzy (Annor, Armandt, Adjirackor i Orzia) uwalniając 80 tysięcy euro rocznie na pensje. Zamierzam obdzielić tą kwotą co najmniej 10 zawodników, zostawiając też co nieco na transfery, gdyby nie udało się załatać wszystkich dziur w składzie.
Postraszono mnie także zmianą zarządu, ale bardziej martwię się pieniędzmi niż tym kto ich nie ma.
Od ilości testów szybko boli mnie głowa. Drzwi dosłownie się nie zamykają. W krótkim czasie, czyli w listopadzie i grudniu poznajemy dwudziestu pięciu nowych piłkarzy. Kontrakt podpisuję z siedmioma.
21-letni Simon Kjellman ma być rezerwowym bramkarzem, ale w świetle kompletnej pustyni nieoczekiwanie wskakuje między słupki. Chyba, że znajdziemy kogoś lepszego.
23-letni Johan Dahl Nilsson spełnia moje mimimum w roli prawego obrońcy, choć do Westerlunda wiele mu brakuje.
20-letni środkowy obrońca Kristoffer Gustavsson to jedna z dwóch pereł, na które trafiam podczas testów. Nie wiem ile w nim potencjału jeszcze drzemie, ale na czwartą ligę w zupełności wystarczy.
19-letni Bejoy Khan ma przed sobą z pewnością wielką przyszłość, ale tego się już nie doczekamy. Młodzieńca wypożyczam z Djurgarden na prawe skrzydło, bo Legiec dość kontuzjogenny, a jedyną dla niego alternatywą jest Rexhepi.
23-letni Mike Herbst będzie na skrzydłach idealnym zmiennikiem, choć nie wykluczam, że powalczy o pierwsze miejsce, bo brakuje mu naprawdę niewiele.
24-letni Robin Sjogren to także zmiennik i w dodatku tylko na lewe skrzydło, ale za te pieniądze warto mieć ławeczkę ciut dłuższą.
Andersson-Toth. Zapamiętajcie to nazwisko. Jeżeli mnie intuicja nie myli, nazwisko 21-letniego Phillipa powinno często gościć na tablicach wyników w tym sezonie.
Ostatecznie decyduję się także na ściągnięcie na stałe Da Silvy, choć dupy mi nie urwał swoimi występami w zeszłym sezonie, ale… no właśnie. Im dłużej przeglądam środkowych obrońców wyszukanych przez naszych skautów, tym częściej dochodzę do wniosku, że w większości wypadków mam wybór między dżumą a cholerą. Da Silva to co najwyżej lekka grypa.
Jak by na to nie patrzeć, nadal odnoszę wrażenie, że powinniśmy skupić się na szukaniu prawego obrońcy oraz bramkarza. Nie pogardzę także dodatkowym środkowym obrońcą, czy alternatywnym ofensywnym środkowym pomocniku. To już chyba ostatnie nasze dziury w składzie.
Niestety w raportach coraz mniej ciekawych nazwisk, w Djurgarden albo słabizna, albo nie chce słyszeć o grze w 4 lidze. W desperacji zaczynam przeglądać listy zawodników do wypożyczeń i wysyłam moich skautów na dodatkowe obserwacje.
Tymczasem ogłoszony został harmonogram rozgrywek. Ustawiam dość luźny kalendarz sparingów, ale nie mam złudzeń, że na tym szczeblu rozgrywek poziom wszystkich drużyn jest podobny, a kluczem znowu będzie taktyka i rozmowy motywacyjne, a nie przygotowanie do sezonu. Nie zmienia to faktu, że zwyczajowo do treningu podchodzę bardzo skrupulatnie. Najpierw kondycja, potem zgranie.
Zapowiedzi przedsezonowe w czwartej lidze szwedzkiej są gówno warte. Zarządowi ogłaszam, że będziemy walczyć o miejsce w górnej części tabeli, ale po cichu liczę, że wystartujemy udanie, chłopaki się zgrają, a silnik 15.3 nie będzie sprawiał problemów i włączymy się do walki o awans. Nie liczę na wiele. Raczej chciałbym pokazać chłopakom, że potrafimy mierzyć wysoko i podpisać nowe kontrakty za rok, bo większość obecnych wygaśnie, ale przede wszystkim chciałbym zarobić parę groszy i wzmocnić się finansowo, żeby w 2016 roku już mocno aspirować do awansu.
Co ciekawe nasze osiągnięcia i styl prowadzenia drużyny dały już pierwsze efekty w postaci wysokości naszych atrybutów. Popatrzcie.
24-letni Sam Nyman nie rzuca może na kolana parametrami defensywnymi, ale na głowę bije Winkera czy Burstroma, a potrafiąc grać na obu flankach daje nam swobodę w dysponowaniu nim z ławki.
Zapomniałbym o jeszcze jednym nowym nabytku. Fehim Smajlovic ma 20 lat i jest środkowym obrońcą, ale ten transfer to raczej wynik zapobiegliwości i niskich wymagań finansowych chłopaka, niż jego umiejętności.
Jak to wygląda na miesiąc przed startem rozgrywek?
Moim zdaniem wciąż potrzebujemy lepszego bramkarza. Przydałoby się też wydłużyć ławkę środkowych obrońców o jakieś przyzwoite nazwisko. Zawsze z otwartymi ramionami przyjmę bocznego obrońcę, skrzydłowego, czy ofensywnego pomocnika, ale na tych pozycjach mamy już względny spokój, więc szaleństwa nie ma.
Mamy dobre 40 tysięcy rezerwy w wynagrodzeniach i ponad 40 tysięcy na transfery, więc możemy głębiej sięgnąć do portfela w koniecznym przypadku, ale za takie uznaję już tylko pozycje bramkarza oraz środkowego obrońcy. Na pozostałych pozycjach ekstra wydatki uzasadniają tylko ekstra okazje. Pamiętajcie jednak, że nasze wpływy podczas sezonu są żadne, więc nie przesadzajmy z wydatkami.
To dobry moment, aby na chwilę przerwać i zwołać zebranie doradców.
Pierwsze pytanie:
Kogoś jeszcze mamy na oku?
BR, OŚ, OP, OL, OPL, OPP, OPŚ?
Drugie:
Taktyczne pomysły?
Coś oprócz 4-2-3-1?
Dwóch napastników?
Resztę inicjatyw pozostawiam w Waszych rękach.
Aktualny plik z zapisem stanu gry (57MB)
RANKING DORADCÓW
Póki co szału nie ma. Nie wiem czy to czwarta liga szwedzka, czy rodzaj wyzwania, czy też taki czas w roku, ale treściwych porad mało. Tylko czterech doradców zostało nagrodzonych punktami za poprzednie odcinki, więc jest miejsce na wyszczególnienie wszystkich.
Faturn prowadzi nieznacznie dzięki temu, że wpadł na pomysł testowania zawodników w meczach ligowych oraz zapropnował i przeanalizował konsekwencje finansowe rozwiązania umów z kilkoma zawodnikami. Za jego plecami trzech doradców: Wla500 za pomysł z klubem patronackim, Xkasztanx za jedyny do tej pory rekomendowany i zrealizowany transfer (Da Silva) oraz Bocian78 za pomysł ze zwolnieniem Berglunda.
Oto aktualny ranking.
Jeżeli chodzi o środkowych obrońców to sprawdziłbym Rasmus Bengtsson, przeskautowałem go i wydaje się ciekawy, sprawdź czy profil gracza odpowiada Twojemu. Ponadto 26.03 zorganizowałbym sparing aby dać chłopakom trochę więcej czasu do zgrania.
Ja bym obczaił zawodników tych drużyn co spadły z 4 ligi. Może tam jest ktoś wyróżniający się co chce wrócić do 4 ligi? Zaraz wrócę z propozycjami głównie BR i ŚO
Wprawdzie mamy już nowy klub patronacki ale... może poproś o klub patronacki? U mnie się zgodzili na kolejny ;)
Dlaczego tak lekką ręką pozbyłeś się z klubu Armandta i Annora? Obaj, jak na naszą sytuację kadrową są po prostu świetni, a pensje po zwolnieniu paru drewien mamy z czego płacić. Do tego mówisz, że jak na razie najskuteczniejszy w drużynie pod naszą wodzą Kaj Andersson kompletnie nie pasuje do naszej koncepcji. Ja rozumiem, że to dziadek. Ale to jest skuteczny dziadek i w mojej opinii mógłby nam bardzo pomóc w nadchodzącym sezonie. A zostaje słabieńki Olofsson, któremu wyszedł jeden dobry mecz za naszej kadencji.
Taktyka:
Ustawienie: http://i.imgur.com/vTZq0cW.jpg
Polecenia: http://i.imgur.com/cH89Y4S.jpg
Sens patronackiego klubu... Kasa, tej nigdy za wiele, zwłaszcza, że niedługo będziemy się bić o awans (może nie w tym roku, ale w przyszłym już raczej tak)
Viktor Kristiansson(KRAJ) - po długich poszukiwaniach solidnego bramkarza w końcu się udało. Zawodnik ma 24 lata, kupiony z Snostorp Nyhems za 3.6, jednak uważam, że uda się za kwotę około 1.5 tys. go kupić ponieważ ja przez przypadek 2 razy klikłem i zaakceptowało mi odrazu ich kwotę bez możliwości negocjacji. Pensja 5.5tys, kontrakt ważny do 2016. Jednak żeby udało się go przekonać na takie zarobki, mimo, że chciał około 10 tys. musiałem dać mu pieniądze za podpis(ostatecznie dostał 500).
Piotrze czy jest szansa na poradnik "Jak wygrać z silnikiem meczowym do najnowszej edycji"? Chociażby swego rodzaju uzupełnienie względem tego cudeńka z 14 :)
Rozejrzałem się trochę i ...
Jesper Gustavsson(KRAJ)
Filip Ancker Book(KRAJ)
Viktor Kristiansson(KRAJ)
Darmin Sobo(KRAJ)
Jasper Andersson (KRAJ/SCOUT)
Teraz tylko decyzja, czy bierzemy jakość kosztem finansów, czy jednak gorszych zawodników a za to zaoszczędzimy więcej pieniędzy?
messinho napisał:Piotrze czy jest szansa na poradnik "Jak wygrać z silnikiem meczowym do najnowszej edycji"? Chociażby swego rodzaju uzupełnienie względem tego cudeńka z 14 :)
Będzie coś duuuużo lepszego. Chyba już w przyszłym tygodniu zajawka :-)
Wszyscy wymagają obserwacji w co najmniej 3 meczach, jako że trzeba za nich płacić.
Jestem gotów zapłacić te 12 tys. za umiejętności.
1. Piotrze, mówisz że "Toth zaś skasuje całą trójkę ". Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Czym on imponuje, bo patrząc na jego atrybuty, wygląda nawet ciut gorzej, niż Alaj, przynajmniej tak mi się wydaje. :P